[Off na piątek] :) Mistrz Kim Lan
PrzestrzeĹ Krakowa
Pewnego razu pogrążony w medytacji Wielki Mistrz Kim Lan posłyszał głos
przemawiający doń z kosmosu. Skoncentrował na nim całą swą uwagę, lecz
słowa wymykały mu się, a przed oczami poczęły latać białe i czarne pasy.
Mistrz jednak nie zaniechał wysiłków i każdego dnia próbował głębiej
zrozumieć mistyczny przekaz. Po roku pierwsze wizje wypełniły mu umysł -
ujrzał tłumy pogrążone w bratobójczych walkach, mężczyzn biegających po
wielkich polach trawy, a wreszcie rozpustne orgie na które aż miło było
popatrzeć. Tak oto Wielki Mistrz nauczył się odbierać Canal+ bez
dekodera.
* * * * *
Zdarzyło się, że do Wielkiego Mistrza przyszedł pełen szlachetnego
zapału człowiek.
- Nauczycielu - rzekł - zechciej przyjąć mnie na ucznia, gdyż oto
porzuciłem swój plugawy lifestyle. Zostawiłem za sobą job i career, cash
rozdałem biedakom, a stocks and shares wysłałem memu ojcu.
Rozpromieniło się oblicze Mistrza, postanowił on jednak wystawić
japiszona na próbę.
- Wielu ludzi przychodzi do mnie z prośbą o nauki – rzekł Kim Lan
- Wczoraj odwiedziło mnie dwóch młodzieńców, którzy także pragną
kształcić się pod mym okiem. Poddam was tedy sprawdzianowi woli. Weźcie
dziurawe wiadra z dziedzińca świątyni i idźcie nad rzekę. Ten z was,
który zdoła przynieść najwięcej wody godzien będzie zwać się moim
uczniem.
- Kurrr..., wszędzie ten konsumpcyjny wyścig szczurów - pomyślał
japiszon i odszedł skąd przyszedł.
*****
Zdarzyło się pewnego razu, że uczeń Mistrza Kim-Lan przeszedł z
powodzeniem nauki wstępne i przystąpił do Ostatecznej Próby. Rzekł mu
tedy Mistrz:
- Stań na placu przed świątynią i przepołów gołymi rękami deskę, którą
ujrzysz opartą o kamienie.
Poszedł tedy uczeń i ujrzał ledwo ociosaną kłodę twardego drewna. Nie
uląkł się jednak i gołą dłonią uderzył w nią tak mocno, że pękła i dwie
połówki spadły na ziemię.
- Dobrześ wykonał zadanie - rzekł Mistrz - Teraz czeka cię drugi
sprawdzian. Pójdziesz ze mną do gospody w mieście.
Poszli tedy do gospody, gdzie ujrzeli dwóch złoczyńców bijących
niewinnego kupca.
- Czyń co trzeba - rozkazał Mistrz.
Rzucił się tedy uczeń w wir walki i wnet wyleciał za drzwi z podbitym
okiem i bez zębów.
Wrócił też zaraz w niesławie do domu, a zgromadzonej przy stole rodzinie
rzekł:
- To samo co rok temu. Plac poszedł dobrze, ale spier...m na mieście.
--
Stosuję zasady interpunkcji i ortografii
piter34, R214Si '96,
piter34@os.pl Kraków